Do napisania tego artykułu zainspirowało mnie pewne zdarzenie, które miało miejsce w jednym z wiejskich sklepów należących do sieci TopMarket.
W pośpiechu wyskoczyłem z auta na “szybkie zakupy”. W pośpiechu, a więc bez przyłbicy, którą, swoją drogą, w ostatnim czasie zawsze wożę w aucie (notabene, naprawdę polecam – jest zdecydowanie wygodniejsza niż maska). Podchodzę do bramki, a tu niespodzianka… bramka się nie otwiera. Wisi na niej kartka, z informacją o tym, że wstęp na halę sklepową bez maski jest zabroniony. Uniosłem wzrok w górę, spoglądając pod sufit i oczywiście dostrzegłem tam wycelowaną w wejście kamerkę.
Posłusznie wróciłem po przyłbicę, zaciekawiony w jaki sposób system (bo nie muszę dodawać, że bramki nie obsługiwał człowiek…) na nią zareaguje. Oczywiście zareagował, jak należy – bramka się otworzyła, a ja wszedłem na halę.
Właśnie wtedy dotarło wtedy do mnie, że rozwiązania techniczne, ułatwiające zachowanie reżimu sanitarnego, pojawiają się na rynku bardzo powoli, a ja sam, po raz pierwszy miałem okazję wytestować je podczas zwykłych, codziennych zakupów. Być może sprzedawcy liczą na to, że epidemia zaraz się skończy i najzwyczajniej w świecie jest im szkoda wydawać pieniędzy na tego typu rozwiązania, a być może po prostu nie dostrzegają jeszcze ich ogromnego potencjału. Tak czy owak, mimo wszystko ten obszar rynku jest wciąż słabo zagospodarowany. A szkoda.
W bardzo ciekawym artykule pana profesora Roberta Flisiaka dla OKO.press przeczytałem jedną z mądrzejszych myśli na temat COVID-19, którą też pozwolę sobie tutaj od razu w całości zacytować:
“Powinniśmy przestać myśleć w kategoriach „boimy się”, „strach”. Nie mamy wyjścia, musimy nauczyć się żyć z tym wirusem. Skoro nie możemy przystosować go do siebie, to my musimy zaadaptować się do tej sytuacji. Dlatego trzeba pogodzić z tym, że jest ryzyko zakażenia. Chodzi o to, by je zindywidualizować na poziomie każdego z nas i zminimalizować na poziomie indywidualnym i globalnym”.
W myśl tej wypowiedzi, wykorzystanie możliwości oferowanych przez technologię w ramach funkcjonowania w tzw. “nowej rzeczywistości” powinno dla nas stanowić zupełnie naturalną kolej rzeczy.
Rozwiązania oparte o analizę obrazu z kamery nie są dziś żadnym rocket-science. Co więcej, pojawiło się już nawet dla nich całkiem zgrabne określenie – health compliance. Z jednej strony pomagają one zidentyfikować pewne nieprawidłowości, czy też sytuacje podwyższonego ryzyka (np. gorączkę u klienta, fakt nie umycia rąk, brak dezynfekcji stolika czy pokoju hotelowego, przekroczenie dopuszczalnej liczby osób w hali sklepowej czy kinie, brak kasku bądź, jak wspomniałem na początku maseczki czy przyłbicy). Z drugiej zaś, pomagają podjąć automatyczną akcję, np. wysłać alert mailem lub sms, zapalić sygnał alarmowy (np. żarówkę Philips Hue) czy choćby właśnie nie otworzyć sklepowej bramki. Co więcej, umożliwiają one również analizę takich zdarzeń z przeszłości, co ułatwia podejmowanie właściwych decyzji po tym, jak ryzyko epidemiczne się zmaterializuje.
Tego typu systemy monitorują i mierzą natężenie ruchu w czasie rzeczywistym z dokładnością 99% i gwarantują łatwiejsze egzekwowanie aktualnych, rządowych obostrzeń i norm sanitarnych w zakresie zdrowia, bezpieczeństwa i ogólnej działalności sklepów detalicznych. Ich wykorzystanie pozwala na zapewnienie bezpiecznego, charakteryzującego się wzorową obsługą klienta środowiska zakupowego, dostosowanego do funkcjonowania w nawet tak trudnych jak obecnie warunkach.

Autorem artykułu jest Bartłomiej Łatka, Ekspert ds. retail i logistyki.